Pobyt w Herakhan na północy Indii.

Pobyt w Herakhan na północy Indii.

Herkhan, to miejsce, do którego udaliśmy po zwiedzaniu Nainital (o tym też Wam napiszemy, ale kiedy indziej).

 

Trasa przejazdu była trudna, naprawdę. Szczególnie że dopiero, co skończyły się monsuny i widać było, że dużo działo się w tym czasie! Pobocza były obsunięte, przez co drogi były wąskie i zniszczone. Z gór lawiny kamieni, które spadały i nie omijają drogi, oczywiście miały także wpływ na jej jakość. A na koniec ilość zakrętów, która niejedną osobę mogła przyprawić nie tylko o ból głowy, ale o duże mdłości. Mijaliśmy siedliska ludzi, dzieci idące do szkoły i różne auta. Ale za to widoki, góry, góry i jeszcze raz góry, to cudowne widoki wręcz bajkowe. A Ganges to zaczarowana rzeka, nie można oczu od niego oderwać, wije się między tymi pięknymi górami, co za widoki!

 

Do aszramu w Herakhan przybyliśmy po południu, było to zaraz po monsunach i niektóre odcinki dróg były już mocno uszkodzone. Razem z grupą dojechaliśmy szczęśliwie do wioski (którą tworzy kilka domów), położonej wysoko w górach. Od mieszkańców dowiedzieliśmy się, że dalsza jazda samochodem nie jest możliwa. W czasie ostatnich monsunów droga została zmyta. Na jej miejscu było tylko wielkie urwisko z ziemią i kamieniami. Miejscowi pokazali nam inną drogę do aszramu, jakieś 2 km (chyba hinduskie 2 km), ale mnie się wydaje, że było to dużo więcej, oj dużo więcej. Droga prowadziła wzdłuż Gangesu, to niesamowite uczucie widząc rzekę, tak blisko na tle Himalajów.

 

Doszliśmy do aszramu. Na terenie aszramu jest kilka interesujących miejsc, między innymi świątynia główna oraz szczególne drzewo. Pod tym drzewem medytował Babaji, są tam również dwie małe świątynie, Chciałabym dodać jeszcze, że okupowaliśmy strop nieskończonego budynku, stąd rozciągał się widok na pierwotną górę Kajlash. Pokoje w aszramie były brzydkie, brudne i zatęchłe, ale właściwie nie zwracaliśmy na to uwagi, ważne, że można się przespać na łóżku. A w łazience w nocy, można było spotkać wielkiego i jeszcze większego pajaka! Aszram leży nad Gangesem, do którego prowadzą schody mające ponad 100 stopni.

 

Wchodzenie w górę i w dół to dla mnie był duży wysiłek, mając na uwadze upał i wilgoć. Oczywiście poszliśmy wszyscy nad rzekę, po to, aby się wykapać kąpiel. Woda nie była zimna, można było spokojnie się zamoczyć i poleżeć w towarzystwie pięknych i kolorowych kamyków.

 

Wszystko ma swój koniec. Okres pobytu był krótki, ale dla nas intensywny. Urok gór oraz rzeki Gangii i całego otoczenia był magiczny, niezapomniany wręcz czarodziejski. Miałam kiedyś nadzieję, że uda nam się jeszcze tu wrócić. Pisząc to obecnie, wiem, że tam już nie wrócę ze względu na stan zdrowia.

 

Na szczęście ma piękne wspomnienia.

 

Może polubisz, dodasz komentarz lub udostępnisz innym? Z góry dziękujemy!
Pin Share

Post Author: Danuta

emerytka (czego każdemu życzy), podróżniczka, wielbicielka Indii i medytacji, a także sushi. Do pisania skłoniła ją sytuacja życiowa: choroba przykuła ją do łóżka (jest chora na raka i była sparaliżowana od pasa w dół). Od jakiegoś czasu ponownie chodzi i stara się na nowo zorganizować sobie życie. A ponieważ ma dużo czasu wolnego postanowiła pisać. Mama Izabeli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *