Kraków, zwiedzanie zamku i rynku. I kilka niespodzianek.
Już kiedyś pisaliśmy o Krakowie. Jednak to miasto ma tyle tajemnic, że zwiedzając kilka razy to samo miejsce i tak jesteś w stanie odkryć coś nowego. Tym razem na jednodniowy wypad pojechała Izabela z kuzynką.
Nasze zwiedzanie zaczęłyśmy od … wypicia dobrej kawki i wegańskiego ciasteczka. Tak naprawdę chciałyśmy zwiedzić zamek. Od ostatniego razu, czyli jakieś 30 lat temu, miałam ogromną nadzieję, że coś tam się zmieniło. Prawda?
Tak naprawdę w planie miałyśmy zwiedzenie zamku i rynku. Nie wiedziałyśmy, że odkryjemy perełeczkę, czyli ławki opisane imionami i nazwiskami słynnych osób. Ale miałyśmy radochę, idąc od ławki do ławki i sprawdzając, czyja ona jest. Jest tu ławka np. Honore Balzac’a, Tadeusz Śliwiak czy Walsord-Preyss.
Kraków – zamek
O my naiwne!!!!! Jak mogłyśmy pomyśleć, że przyjdziemy sobie do zamku, staniemy w kolejce i kupimy bilet. Sama z siebie nawet teraz śmieje się tak, że mnie brzuch boli! Co prawda ten tłum ludzi idący z nami w tym samym kierunku, mógł nam dać coś niecoś do zrozumienia, ale naprawdę nie wpadłyśmy na pomysł, że to tak wygląda!
Wchodząc na plac miny nam zrzędły! Tylu na raz i tak długich kolejek do… no wszędzie, to nie widziałyśmy. Na początku nie potrafiłyśmy się odnaleźć z tym gąszczu kolejek. Po chwili odnalazłyśmy tą po bilety do Zamku. A tu kolejna niespodzianka! Widząc kolejkę po bilety, która zakręcała tyle razy, co Wisła, dostałyśmy ataku śmiechu. Właśnie zdałyśmy sobie sprawę, że nie ma najmniejszej szansy, aby wejść do zamku!
Kraków – Katedra
Postanowiłyśmy zwiedzić Katedrę. Tak naprawdę to wymusiła na nas sytuacja biletowa. Kolejka do kasy po bilet do Katedry była krótka i szybko szła. Dokupiłyśmy sobie audio przewodnika, co było super pomysłem! Bo dzięki temu wiedziałyśmy, co jest gdzie. I jakie historię wiążą się z danym fragmentem Katedry.
Obowiązkowym punktem było także wyjście na wieżę i zobaczenie dzwonu Zygmunta. Nic się nie zmienił, od czasu, kiedy widziałam go ostatni raz! Czad, nie!? Tu także była kolejka i do wejścia na górę, do robienia zdjęć przez okno i do zejścia na dół. W tym całym szaleństwem niesamowicie dobrą sprawą była… pogoda. Nie było ani gorąco, ani zimno. Idealna na zwiedzanie i stanie w kolejkach :-).
No dobra, to na razie wszystko. Co jeszcze widziałyśmy w Krakowie, opiszemy w kolejnym odcinku.
Wszystkie nasze zdjęcia z Krakowa możecie zobaczyć tutaj: Kraków