Czar Nainitalu, północne Indie – cz. I

Czar Nainitalu to opowieść o przygodach w północnych Indiach. Zaczyna się nasza wyprawa w kolejne ciekawe miejsce w tym kraju. Tym razem, chcemy dotrzeć z Haridwaru* do Nainital* przez Haldwani. Dla Europejczyka taka podróż i jej zorganizowanie to Pikuś. Pan Pikuś. W Indiach – to już nie jest takie proste.

 

Zakup biletów to akurat proste zadanie, w przypadku autobusów można je kupić u kierowcy. O 11.00 mamy autobus i trochę się denerwujemy, jak to będzie. Miejsca w nim zdobyliśmy szturmem. Naprawdę! Byliśmy my, grupka Polaków i jakieś 500 Hindusów. Wszyscy na ten sam autobus!. A autobus ma przecież tylko ok. 50 miejsc. Godzina 0.00 wybiła, autobus podjeżdża….

 

Jakieś 30 minut później, dwa guziki mniej, kilka rozczochranych fryzur i roześmianych twarzy…. Siedzimy w autobusie z przodu, nasze bagaże ulokowane są obok kierowcy, widok ułożonych plecaków jest imponujący. Pełne zwycięstwo! Jedziemy w autobusie. Czeka nas 6- 8 godzin jazdy.

 

Autobusy indyjskie nie zachwycają czystością i stanem technicznym. Szyby w oknach, jeżeli są, to tylko na ½ części. Tak jest przynajmniej w naszych kilku autobusach, w tym też. Nie musimy się martwić o zaduch, bo mamy naturalną klimatyzację. W czasie jazdy oglądamy widoki, część z nas również drzemie.

 

A widoki są ciekawe, widzę riksze przewożące kobiety ubrane w kolorowe sari, ludzi ciężko pracujących w polu. Raj kolorów, zapachów i wrażeń!

 

Zawsze po drodze, zdarza się nam jakaś przygoda. Tym razem, ‘wyskakuje’ nam proces wycinana drzew przy drodze. Drzewa są ścinane na drogę i musimy poczekać jak zostaną pocięte na drobne kawałki i ściągnięte z drogi. Nikt się nie denerwuje, my też, chociaż upał daje w kość. W autobusie nie za bardzo mamy cień i jak się schować.

 

Po ok. 2 godzinach, ruszamy w dalszą drogę. Przez głowę przebiega mi myśl – czy on jedzie zgodnie z rozkładam jazdy? A tam…, kto by się tym tutaj przejmował?

Czar Nainitalu magiaswiat.org

 

Mijamy lasy, polany i domy. A także stare i bardzo stare świątynie hinduskie, są piękne, takie kolorowe. Nie wszystkie jednak od razu budzą zaufanie. Świątynie poświęcone Bogini Kali* budzą respekt.

 

Nad rzekami dużo ludzi, kobiety piorą pranie, a mężczyźni pilnują krów. Dobrze, że te rzeki są dość duże, dzięki temu mogą gromadzić bardzo dużo wody w porze deszczowej. Widać, jak tubylcy radzą sobie w tych trudnych warunkach.

 

Na każdym przystanku, kiedy autobus się zatrzymywał, mamy nalot handlarzy. Handlują wszystkim: wodą, orzechami i gotowymi potrawami. Ja nie korzystam z ich oferty, trochę boję się zatrucia. Te ich naloty, to momentami są męczące. Jak nas widzieli, to tak męczyli, aby tylko coś od nich kupić. Odganianie ich często nie pomaga, najlepiej po prostu nie reagować, udawać, że się nie słyszy ich krzyków / zachęt do zakupu. To nie jest nasz pierwszy raz w Indiach, nauczyliśmy się już na takie zaczepki nie reagować.

 

Po drodze minęliśmy miejsce, gdzie Bóg Vishnu* jako Lord Narasimha* czyli człowiek – lew, pojawił się, by wyzwolić swojego wielbiciela od tyrana. A był nim jego ojciec, demon Hiranjakaszipu. Według przekazu, demona tego nie mógł pokonać żadne zwierzę, ani człowiek. Mógł zrobić to tylko Bóg, ale… demon, jak to demon postawił kilka warunków. Tak, więc gdy Vishnu pojawił się i nie był ani człowiekiem ani zwierzęciem, demon stanął do walki. Wiadomo, że Vishnu zwyciężył. Ta historia jest przepiękna, opisze ją wam innym razem.

Czar Nainitalu magiaswiat.org

 

Do Haldwani dotarliśmy o 18.30 i na szczęście zaraz był autobus do Nainital. Faktycznie było to wielkie szczęście, bo to był ostatni autobus jadący do tej miejscowości. Po zmierzchu nie jedzie już żaden autobus czy busik po górskich drogach. Byliśmy tak szczęśliwi, że mamy transport, że nie nikt nie wpadł na pomysł, aby pomyśleć, dlaczego nikt nie jedzie jak jest ciemno w tamtym kierunku??? Dopiero jak wracaliśmy to zrozumieliśmy dlaczego.

 

Jak jechaliśmy do miejsca docelowego tej części wyprawy, to zachwycaliśmy się widokami. A ponieważ było ciemno, to widzieliśmy tylko przepięknie oświetlone góry, tymi światełkami był małe wsie rozsiane na zboczach. To była niesamowita gra kolorów!

 

Dotarliśmy na miejsce dość późno. A jeszcze trzeba szukać hotelu, bo trzeba gdzieś spać. I znowu szczęście nas nie opuściło, wychodząc z autobusu do razu znaleźli bardzo fajny, czysty i dość niedrogi hotel. Szybko rozgościliśmy się w pokojach i poszliśmy coś zjeść. Nasz pobyt w Nainital właśnie się rozpoczyna. Czar Nainitalu właśnie nas dosięga. Ale o tym w kolejnej części.

 

Zdjęcia z tej podróży, można zobaczyć pod tym linkiem: Czar Nainitalu

 

Słowniczek do publikacji:

Naintal – miasto w północnych Indiach na pogórzu Himalajów Małych. Leży na wysokości 2084 m n.p.m. przy górze o nazwie Naina

Haridwar – Święte miasto miejscem pielgrzymek tysięcy Hindusów do rzeki Ganges. Znajduje się w stanie Uttarakhand, na zagórzu gór Siwalik.

Bogini Kali – Hinduska bogini czasu i śmierci, wojowniczka i pogromczyni demonów, mająca również aspekt bogini – matki.

Lord Narasimha – człowiek-lew, wcielenie hinduistycznego boga Wisznu, który jest uważany za najwyższego Boga w waisznawizmu i popularnym bóstwem w szerszym Hinduizm. Często jest przedstawiany jako człowiek z głową lwa.

 

Może polubisz, dodasz komentarz lub udostępnisz innym? Z góry dziękujemy!
Pin Share

Post Author: Danuta

emerytka (czego każdemu życzy), podróżniczka, wielbicielka Indii i medytacji, a także sushi. Do pisania skłoniła ją sytuacja życiowa: choroba przykuła ją do łóżka (jest chora na raka i była sparaliżowana od pasa w dół). Od jakiegoś czasu ponownie chodzi i stara się na nowo zorganizować sobie życie. A ponieważ ma dużo czasu wolnego postanowiła pisać. Mama Izabeli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *