Chiny. Przez całą podróż miałam oczy i buzię szeroko otwarte.

W tym miesiącu proponujemy wywiad z Renią, która jakiś czas temu odwiedziła Chiny. Co tam zwiedziała, czym ją zaskoczył ten kraj oraz jakie ma wrażenie, o tym piszemy w wywiadzie miesiąca.

Magia Świąt: Powiedź nam, kilka słów o sobie.

Nazywam się Renata Krysiak-Rogowska, od ponad 20 lat prowadzę własną firmę szkoleniową, która proponuje autorskie programy szkoleń z zakresu bankowości i finansów oferowane instytucjom finansowym. Jestem też matką dwójki już studentów: Kornela, który studiuje na UW Data Science i Klary studentki lingwistyki stosowanej również na UW. Moją pasją, którą dzielę wraz z moją rodziną, są podróże.

chiny magia świąt

Magia Świąt: Wiemy, że byłaś ostatnio na wycieczce w Chinach. Jakie są wrażenia Twoje z tego pobytu?

Wróciłam pełna wrażeń i spostrzeżeń. Po pierwsze całkowicie zmienił mi się pogląd na współczesne Chiny. Przed wyjazdem myślałam stereotypowo – kraj biedny, słabo rozwinięty, gdzie pracuje się za przysłowiową miskę ryżu. A jednak, przez całą podróż miałam oczy i buzię szeroko otwarte. Niesamowite zabytki, zaawansowane technologie, ogrom przyjaznych ludzi, modnie ubrana młodzież, cała gama zapachów i smaków, wielkość i nowoczesność przeplatane biedą. Jednocześnie wszystkie miejsca publiczne bardzo kontrolowane.

 

Magia Świąt: Twój wyjazd do był służbowy czy prywatny, z grupą czy indywidualny?

Byłam z mężem i córką na wyjeździe zorganizowanym. Raczej taki typ zwiedzania preferujemy, gdyż o nic nie muszę się martwić, zaś cały czas mogę poświecić na podziwianie i smakowanie egzotyki. Poza tym na wycieczce zorganizowanej w krótkim czasie można zobaczyć zdecydowanie więcej. Wszystko wcześniej jest zaplanowane, sprawdzone, zarezerwowane czy kupione. Są też w opcji wycieczki fakultatywne, ale jest też czas na samodzielne eksplorowanie, np. Chin nocą😊.

 

Magia Świąt: Czy łatwo jest Ci nawiązywać kontakty z mieszkańcami Chin?

Napotkałam duże trudności głównie, dlatego, że Chińczycy dość słabo znają język angielski. Nawet w hotelach czy restauracjach sprawdzała się raczej mowa ciała. Dlatego też ciężko byłoby podróżować po Chinach samodzielnie. Jedynie w Hongkongu i Szanghaju nie było takich problemów.

chiny magia świąt

Magia Świąt: Chciałabyś tam pracować i mieszkać?

I tu pewnie Ciebie zaskoczę, bo odpowiedź będzie twierdząca i negująca. Tymczasowo pomieszkać mogłabym w Szanghaju czy Hongkongu, ale jako rentierka, tak abym nie musiała pracować 😊. Natomiast, jeśli chodzi o zamieszkanie gdzieś na dłużej to trudno mi się określić, gdyż jeszcze wiele podróży mnie czeka, takie przynajmniej mam plany. Może jakieś miejsce, tak mnie zauroczy, że będę chciała tam zostać.

 

Magia Świąt: Od czego polecasz zwiedzanie?

My jechaliśmy od Pekinu (północ) do Hongkongu (południe). Z perspektywy myślę, że był to dobry wybór. Można go polecić wszystkim chcącym odwiedzić Chiny pierwszy raz. W Pekinie zaczęliśmy zwiedzanie miasta od Placu Niebiańskiego Spokoju (Tian’anmen) – historyczne centrum miasta (Pekin). Następnie Pałac, Święta Droga, Centrum Olimpijskie ze słynnym stadionem – Ptasim Gniazdem oraz słynny Wielki Mur, potężna budowla wzniesiona przez dynastię Qin ponad 2000 lat temu.

 

Byliśmy też w teatrze na przedstawieniu tradycyjnej pekińskiej opery, która bardzo różni się od tej nam znanej. Odwiedziliśmy Świątynię Niebios, Zakazane Miasto, czyli Pałac Cesarski, który jeszcze do początku XX w. niedostępny był dla osób spoza dworu cesarskiego. W ramach atrakcji turystycznej mieliśmy przejażdżkę rikszami po starych dzielnicach Pekinu, podczas której można było zobaczyć ich charakterystyczną zabudowę (tzw. hutongi).

 

Mieliśmy przelot samolotem do Szanghaju, a następnie przejazd do Suzhou, gdzie pływaliśmy po słynnym Wielkim Kanale, któremu Suzhou zawdzięcza swój rozwój. Następnie spacerowaliśmy po najbardziej znanej i popularnej uliczce historyczno-handlowej w Suzhou – Shan Tang, odwiedziliśmy Ogrody Mistrza Sieci. Byliśmy też w miasteczku Tongli, które jest położone na wodzie.

 

Wreszcie dotarliśmy do Szanghaju, gdzie wieczorem pływaliśmy po rzece Huang Pu i mogliśmy podziwiać z jednej strony szanghajskie drapacze chmur symbolizujące potęgę gospodarczą Nowych Chin, tzw. Pudong z jej futurystyczną architekturą,  a z drugiej Bund – szanghajskie art deco z przełomu XIX i XX w., z budowlami z czasów kolonialnych. Dla chętnych była możliwość przejazdu „latającym pociągiem” Maglev’em, osiągającym prędkość 431 km/h.  Było to dla mnie ogromnym przeżyciem, jak też i wjazd na Szanghajską Wieżę, skąd podziwiać można było panoramę miasta. Widzieliśmy też Ogrody Yu (stylizowane na dawną architekturę chińską), Świątynię Nefrytowego Buddy (Yufo Si) z dwumetrowym, bogato zdobionym posągiem o wadze ponad jednej tony oraz fascynujące Centrum Planowania Miasta.

 

Kolejno lecieliśmy samolotem tym razem do Guilin, a tam zobaczyliśmy cudowną Jaskinię Trzcinowego Fletu, z pięknymi formami skalnymi i Wzgórze Słoniowej Trąby – symbol miasta. W Yangshuo, spacerowaliśmy się po najstarszej ulicy miasta – West Street, gdzie od lat 80- tych XX w. kultura wschodu miesza się z kulturą zachodu. Pływaliśmy po rzece Li z bajkową scenerią krasowych wzgórz, bambusowych zagajników i zagubionych wśród nich wiosek.

 

Zwiedzaliśmy Kanton (Guangzhou), położony w delcie Rzeki Perłowej. Kanton słynie z najlepszej kuchni w całych Chinach. Zobaczyliśmy Świątynię Rodziny Chen, która składa się z zespołu XIX-wiecznych budynków wzniesionych w tradycyjnym stylu, odwiedziliśmy tradycyjny chiński targ w dzielnicy Quingping.

 

Następnie mieliśmy przejazd do historycznego centrum Makau, wpisanego na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Makau słynie z życia nocnego i licznych kasyn. My byliśmy, m.in. w Venetian – zbudowanego na wzór włoskiej Wenecji, z uliczkami, kanałami i śpiewającymi gondolierami. Kasyno połączone jest z centrum handlowym i robi piorunujące wrażenie. Oprócz kasyn zobaczyliśmy imponującą fasadę klasztoru św. Pawła i świątynię A-Ma, poświęconą najważniejszemu bóstwu morskiemu Azji Południowo – Wschodniej, opiekunce żeglarzy.

 

Ostatnim etapem naszej podróży był Hongkong. Zaczęliśmy od Wzgórza Wiktorii, skąd roztacza się piękna panorama miasta i okolicznych wysepek. Następnie byliśmy w Porcie Wiktorii, Aberdeen i na największej ulicy Hong Kongu – Nathan Road, pełnej ludzi, neonów, sklepików, skromnych pensjonatów i luksusowych hoteli. Pływaliśmy sampanami do jednej z ostatnich „pływających osad”. Na koniec odwiedziliśmy Repulse Bay – zatokę, otoczoną luksusową zabudową, z pięknymi plażami, restauracyjkami i sklepami.  Mogliśmy wreszcie wykąpać się w morzu południowochińskim i chwilę odpocząć po wyczerpującej podróży😊

 

Magia Świąt: Co zrobiło na Tobie największe wrażenia?

Szanghaj, Hongkong i kasyna w Makau, Wielki Mur, Zakazane Miasto.

 

Magia Świąt: Jakie różnice kulturowe między nami a mieszkańcami Chin?

Na każdym kroku widać duch konfucjanizmu. Chińczyk przytakuje zawsze, ponieważ nie może stracić twarzy, jeśli się przyzna, że czegoś nie wie. Ciekawość, szczególnie dotyczy dzieci – ciągle chciały się z nami (białymi blondynkami) fotografować.

chiny magia świąt

Magia Świąt: Co dziwiło Cię jako Europejczyka?

Przede wszystkim wielkość Chin, ich różnorodność, czystość na ulicach, egzotyczna przyroda, bardzo dużo parków, rozmach rozwojowy, życzliwość do obcych, życie nocne nie tylko dla młodych, bardzo dużo starszych osób spotyka się wieczorami, żeby wspólnie spędzać czas – ćwicząc, tańcząc, grając w szachy, no i oczywiście raj niskich cen. Chociaż dla osób z grubym portfelem też jest wiele możliwości ich wydania😊

 

Magia Świąt: Jakie potrawy tam próbowałaś, których oczywiście nie zjesz w Polsce?

Próbowałam grillowanych szerszeni oraz owoców morza w różnej konfiguracji, na północy w Pekinie raczej na słodko, na południu w Kantonie już w ostrej wersji. Egzotyczne owoce, np. smoczy owoc czy durian.

 

Magia Świąt: Czy możesz podać kilka rad, dla młodych osób chcących jechać do Chin.

Po pierwsze, jeżeli chcecie mieć kontakt z Internetem, to przed wyjazdem trzeba zainstalować aplikację VPN. Chińczycy blokują dostęp do Internetu, zwłaszcza do portali społecznościowych. Po drugie próbujcie miejscowej kuchni – nie ma czegoś takiego, jak kuchnia chińska inaczej smakują dania w Pekinie, Szanghaju czy Kantonie. Po trzecie zaopatrzcie się w elektronicznego tłumacza – u chińczyków kiepsko z angielskim😊

 

Dziękujemy za rozmowę.

Danuta i Izabela

magiaswiat.org

 

 

Może polubisz, dodasz komentarz lub udostępnisz innym? Z góry dziękujemy!
Pin Share

Post Author: Izabela

marketingowiec, szkoleniowiec, podróżnik, zadowolona z życia prywatnego i zawodowego, autorka bloga jakzalozycbloga.com.pl oraz modelarniamarki.pl, także wsparcie techniczne bloga Magia Świąt, zawsze w dziale marketingu, ponad 20 lat w branży. Uwielbia Indie, sushi, pizzę i medytacje. Córka Danuty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *