HongKong – do praw autorskich podchodzi się z humorem.

Hongkong to temat dzisiejszego wywiadu. Zapraszamy na niezwykły wywiad z Tadeuszem.

Magia Świąt: Wiemy, że masz bardzo duże doświadczenie z podróży po świecie. Chciałybyśmy zapytać Cię o podróż do HongKongu. Jakie są wrażenia z pobytu w tym mieście?

Tadeusz: Gorąco i parno, jak nie przymierzając w dżungli, w Dolnej Mandżurii. I podobnie jak w Dolnej Mandżurii pełno tam Chińczyków. Więcej nawet niż we Frankfurcie.

hongkong magiaswiat.org

 

Magia Świąt: Twój wyjazd do HongKongu był służbowy czy prywatny?

Tadeusz: Wyjazd był służbowy. Chodziło o jakiś wykład dla bankowców, którzy chcieli popodróżować na koszt mojego byłego pracodawcy.

 

Magia Świąt: Jeśli służbowy, to czy udało Ci się wygospodarować wolny czas i zwiedzić to miasto?

Tadeusz: Czasu na prywatne zwiedzanie było mało, a jedyny cel to zakup paru drobiazgów jako pamiątka dla rodziny. Można było dostać raczej tanio znane oprogramowania, głównie Microsoftu, takie jak Windows, Office etc. Można się domyślić, że do praw autorskich HongKong podchodzi z humorem. Niestety, ogólne moje wrażenia z pobytu są dość szare lub po prostu nieciekawe. Co prawda wieczorami były jakieś pobyty na ekskluzywnych chińskich łajbach, które pełnią funkcję restauracji, ale w miarę znośne menu nie przesądza sprawy.

 

Magia Świąt: Chciałbyś tam pracować na kontrakcie i mieszkać?

Tadeusz: Nigdy w życiu. Ciemno, parno, ponuro, pełno Chińczyków i jakieś nieludzkie budowle dookoła. Te atrakcje na okrętach i restauracjach jakoś nie nęciły mnie na tyle, aby kiedyś tam powrócić. Ale w sumie, moje wrażenia były naturalnie jakoś niewłaściwe, ponieważ głównym celem była zawodowa komunikacja z ludźmi przywiezionymi tam przez pracodawcę, a nie turystyka.

 

Magia Świąt: Od czego polecasz zwiedzanie?

Tadeusz: W ogóle nie zalecam zwiedzania w HongKongu. Zalecam zwiedzanie Polski. Słowacji, Słowenii, Chorwacji, a nawet Portugalii.

 

Magia Świąt: Co zrobiło na Tobie największe wrażenia?

Tadeusz: Bardzo wysokie wieżowce, w których najwyraźniej mieszkali ludzie. Sprawiały wrażenie nieznanej nam ciasnoty, a wszyscy suszyli pranie na balkonach. Od pierwszego do 60 piętra. Ale pewnie było to jakieś błędne wrażenie. Za dużo było w tym Hitchcocka, a za dużo wizji fermy kur, które w klatkach nie mogą się ruszać, bo tak jest po prostu taniej.

hongkong magiaswiat.org

 

Magia Świąt: Jakie różnice kulturowe między nami a mieszkańcami tej metropolii?

Tadeusz: Nie miałem szczęścia zatrzymać się dłużej nad tymi różnicami, byłem za krótko. Jedną z różnic jest na pewno wytrzymałość na ciasnotę i wilgoć gorącego powietrza. Podziwiam, ale nie zazdroszczę. Po kilku tygodniach pobytu w tej wspaniałej metropolii zacząłbym gdakać i znosić jajka.

 

Magia Świąt: Co dziwiło Cię jako Europejczyka?

Tadeusz: Niestety, od bardzo dawna, nic mnie już nie dziwi. Tak samo było już wtedy. Dzisiaj raczej już zaakceptowałem fakt, że ludzie są nieobliczalni w swoich dążeniach i osiągnięciach. Co oczywiście nie przekłada się nijak na poziom ludzkiego szczęścia.

 

Magia Świąt: Czy pamiętasz jakieś potrawy i czy Ci smakowały? Co polecasz spróbować każdemu turyście?

Tadeusz: Potrawy były azjatyckie, jakieś ryby z wybałuszonymi ślepiami lub inne raki czy homary robiące egzotyczne wrażenie, ale uwagę zajmowała rozmowa na dość banalne zawodowe tematy. Stąd sam smak potraw nie pozostał w pamięci, jako wybitny, czy szczególnie zachwycający. Dużo było spokojnego, wyważonego dziwienia się pojedynczym potrawom jak przystoi każdemu, kto bez szczególnego pociągu ląduje w jakimś kraju, o którym dużo górnolotnie napisano, czy opowiedziano.

 

Zasadniczo nie miałem okazji, aby po prostu na luzie przejść się po jakieś uliczce z ulicznymi straganami, gdzie uliczni specjaliści pichcą te chińskie potrawy w podobno bardzo udany sposób. Może kiedyś wpadnę na taką uliczkę do Warszawy lub Krakowa, aby nadrobić stare zaległości…

 

Z HongKongu nie mam zdjęć. A jeśli miałem to przepadły na amen.

hongkong magiaswiat.org

 

Kilka słów o Tadeuszu: Pracuje od stu lat, jako konsultant w instytucjach finansowych i czasem rzucają go pracy do jakiegoś dziwnego kraju (np. USA, Chiny czy jakiś tam inny), ale głównie marnuję się w Niemczech. Szanowałem niemieckie piwo do końca lat 90., bo przestrzegano starego rygoru czystości piwa. Ale to niestety już historia….

 

Dziękujemy za rozmowę.

 

zdjęcia: pixabay.com/pl

 

Może polubisz, dodasz komentarz lub udostępnisz innym? Z góry dziękujemy!
Pin Share

Post Author: Izabela

marketingowiec, szkoleniowiec, podróżnik, zadowolona z życia prywatnego i zawodowego, autorka bloga jakzalozycbloga.com.pl oraz modelarniamarki.pl, także wsparcie techniczne bloga Magia Świąt, zawsze w dziale marketingu, ponad 20 lat w branży. Uwielbia Indie, sushi, pizzę i medytacje. Córka Danuty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *