Joshimath – ostatnia hinduska wioska na północy Indii

Joshimath, czy wiesz, gdzie to jest?

Joshimath to wioska, która leży na wysokości prawie 1 900 m n.p.m. W starożytnych pismach znana jest jako Kartikeyapura, a jej nazwa pochodzi od króla bogów Kartikeya. Jest to ostatnia miejscowość po stronie Indii, za górą są już Chiny.

joshimath magiaswiat.org

 

Dlaczego tam byliśmy?

Nie pamiętam :-). Może dlatego, że to ostatnia hinduska wioska po tej stronie Himalajów? Potem to już są Chiny? Najważniejsze, że było warto!

 

Dolina Kwiatów

Kierując się do Joshimath i Badrinath mieliśmy niesamowite spotkanie, widzieć na wolności dwa ogromne sepy. Wierzcie mi, to niesamowity widok i atrakcja poczuć się jak danie główne :-(. No, bo one na nas tak patrzyły! A my przejechaliśmy grzeczne obok nich, jak gdyby nic się nie stało. Jakbym była odważna, to bym mogła wyciągnąć rękę i je pogłaskała hahahaha. Tak były blisko.

joshimath magiaswiat.org

 

Dalej jadąc, widziałam z daleka, ale jednak widziałam, początek wejścia do Doliny Kwiatów. Dolina jest znana z powodu bardzo intensywnego zapachu tysięcy kwiatów. Jest ona niebezpieczna i najlepiej ‘zwiedzić’ ją z przewodnikiem. Nam nie było dane poczuć i zobaczyć to miejsce. Może innym razem.

joshimath magiaswiat.org

 

Dalej już spokojnie jechaliśmy do czwartej świątyni z Char Dham, skręcając do Joshimath, która stanowi bramę do Badrinath. Tutaj z gór wypływają dwie ważne rzeki Saraswati i Dhauliganga i łączą się w jedną. Tak patrząc na nie, to myślałam o tym, że to są święte rzeki opisane przez filozofów i śpiewano o nich wiele pieśni. Wtedy ogarnęło mnie wyjątkowe uczucie. Mogłam sobie wygodnie posiedzieć na kamieniu i wsłuchać się w szum tych świętych wód.

joshimath magiaswiat.org

 

O istnieniu Saraswati nie wiedziano aż do 1874 roku. Istnienie rzeki nie jest tak naprawdę jasne i oczywiste. Ta rzeka kiedyś była i płynęła, a potem zniknęła. I nikt nie wie, z jakich powodów ona zniknęła i co się właściwie stało. Natomiast Dhauliganga jest jedną z sześciu dopływów Gangesu, możecie ją znać pod inną nazwą, czyli Darma Ganga.

 

Ale tu przy tych rzekach nie skończyliśmy naszej wędrówki. O nie! Zmobilizowałam się jeszcze trochę i wraz z resztą towarzystwa powędrowaliśmy w górę, na wyższe tereny. Tak naprawdę to poszliśmy do następnej świątyni widocznej z daleka. Podejście było naprawdę strome i dość ciężkie. (Jak oni to wybudowali???) Jak już pokonaliśmy trudności i doszliśmy do niej, to się okazało, że jest zamknięta. :-(. Ale mieliśmy ‘zezowate’ szczęście. Posiedzieliśmy dłuższą chwilę, potrzebowaliśmy oddechu po pokonaniu tej trasy, porobiliśmy zdjęcia, bo widoki były cudne. Napatrzyliśmy się na ten piękny świat. I zeszliśmy na dół. Dobrze, że z góry schodzi się szybciej i łatwiej.

joshimath magiaswiat.org

 

W drodze powrotnej weszliśmy do jeszcze jednej świątyni, która była częściowo wykuta w skale. Jak się okazało, to nie była do końca świątynia, lecz dom pewnego sadhu. Miejsce bardzo ciekawe miejsce, przez jaskinię w rogu, przepływał strumień wody, który wypływał gdzieś ze skał. Ogólnie zrobiło na mnie dobre wrażenie. Ale wolę swoje M4. :-(.

 

Jeśli chodzi o Joshimath, to tak naprawdę nic tu nie ma :-). No może  to warto wspomnieć, że miasteczko zamieszkałe jest w większości przez Tybetańczyków, którzy żyją głównie z handlu. Przy drodze wystawiają swoje produkty na sprzedaż, które chętnie nabywają turyści. Widziałam piękne dywany, kilimy i torby. No, ale jak to miałam zabrać do Polski?

 

joshimath magiaswiat.org

Na tym zakończyliśmy nasz krótki pobyt w Joshimath, wróciliśmy na parking do samochodu i pojechaliśmy do hotelu w Badrinath.

 

A zdjęcia z tej części pobytu możesz zobaczyć tutaj: Joshimath 

 

Może polubisz, dodasz komentarz lub udostępnisz innym? Z góry dziękujemy!
Pin Share

Post Author: Danuta

emerytka (czego każdemu życzy), podróżniczka, wielbicielka Indii i medytacji, a także sushi. Do pisania skłoniła ją sytuacja życiowa: choroba przykuła ją do łóżka (jest chora na raka i była sparaliżowana od pasa w dół). Od jakiegoś czasu ponownie chodzi i stara się na nowo zorganizować sobie życie. A ponieważ ma dużo czasu wolnego postanowiła pisać. Mama Izabeli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *