Puttaparthi. Początki naszej przygody z medytacją i Indiami. Część 1.

Puthaparthi to była mała wioska, która robi się coraz to większa. I to widzi się to gołym okiem.

Co tam przyjeżdżaliśmy, to byliśmy pełni podziwu, jak szybko rośnie, zmienia się i powiększa.

 

Przyczyną jej rozbudowy tkwi w utworzonym aszramie przez awatara-guru Sathya Sai Babę, do którego przyjeżdżają ludzie z całego świata. Powstało masę sklepów, hoteli i restauracji.

 

Jesteśmy tutaj już czwarty raz, zdjęcia robiłam przy pierwszych pobytach i dobrze się stało, ponieważ obecnie nie wolno robić zdjęć w wielu obiektach, w których można było robić wcześniej. Dlatego nowych zdjęć nie mam zbyt dużo, ponieważ nie zwiedzałam prawie nic, chodziliśmy na darszan rano i wieczorem, a potem albo odpoczywałam, albo szłam na zakupy.

 

Pisząc ten artykuł, zebrałam wspomnienia z kilku wyjazdów. A jest, co wspominać, zawsze mieliśmy tu dużo przygód i wrażeń.

 

Na przykład. Jak czekaliśmy na zameldowanie się w aszramie, to akurat widziałam, jak wracał ciekawy korowód riksz. Robiłam zdjęcia tak długo, dopóki mi nie zwrócono uwagi, że w aszramie nie wolno fotografować.

 

Dostaliśmy trzy pokoje, ja z Ryszardem zamieszkaliśmy w osobnym budynku, było tam mnóstwo wolnych pokoi i było cichutko. Fajnie nam się tam mieszkało. Pewnej nocy lało jak z cebra, bo to już był początek monsunów, nie znałam takiego deszczu, woda lała się z nieba, to określenie, że padał deszcz, było niemożliwe, to naprawdę lało się z mocno odkręconego kranu z wodą.

 

Koło naszego budynku zwaliło się drzewo i przerwało linię energetyczną, a to spowodowało przerwę w dostawie prądu. Jest popołudnie, a dalej leje deszcz. Deszcz wdarł się również na plac darszanowy, pierwszy raz tutaj zmarzłam, miałam mokre ubranie i zimne nogi.

 

Często idziemy na obiad do restauracji tybetańskiej, mają tam bardzo smaczne dania, między innymi singapur panier czy pierożki momo. I tak żywiliśmy się smacznie i zdrowo. Bo wszystko tutaj jest przygotowywane na świeżo i czeka na posiłek przez to, dość długo.

 

Zdjęcia z tej części możecie zobaczyć tutaj: Indie – Puttaparthi, sala medytacyjna i wioska

 

Święto Diwali

Mam szczęście uczestniczyć w Święcie Diwali – Święcie Światła, które obchodzone jest tu hucznie i barwnie. To hinduskie święto symbolizujące zwycięstwo dobra nad złem, światła nad ciemnością i wiedzy na niewiedzą.

 

To święto wiąże się z Lordem Ramą. Lord Rama był synem króla Ajodhji, a cała historia opisana jest w Ramajanie. Był prawowitym sukcesorem tronu zgodnie z prawem pierworództwa, ale z powodu obietnicy, jaką jego ojciec dał swej drugiej żonie, królowej Kaikeji, Rama został wygnany na 14 lat do lasu, a jej własny syn zajął miejsce Ramy.

 

Rama był odsunięty od władzy, jednak syn Kaikeji, Bharata nigdy nie zaakceptował zasiadania przez siebie na tronie i rządził, jako regent do czasu powrotu Ramy z wygnania. Dzień powrotu Ramy z wygnania jest Dniem Światła, to tak jakby Bóg wrócił do ludzi. Super opowieść.

Puttaparthi magia świąt

Puttaparthi Drzewo Życzeń

Do Drzewa życzeń wybiera się każdy, piszemy na karteczkach nasze prośby i przywiązujemy je do gałązek drzewa. Idąc na wzgórze, mijamy to właśnie drzewo, z góry oglądamy widok na całą mieścinę, widać rzekę, nad którą kobiety robią pranie i nie tylko, myją głowy, dzieci się kapią, a krowy chodzą pomiędzy nimi. Widok super na stadion i na Wzgórze figur.  Schodzimy z góry powoli, bolą mnie nogi i jest bardzo gorąco.

Puttaparthi magia świąt Puttaparthi magia świąt

Stadion i Wzgórze Figur

Stadion jest wielki, na nim są organizowane igrzyska szkolne i różne hinduskie święta. Wspomniane święto Diwali na stadionie miało swoje piękne zakończenie. Koło stadionu jest wzgórze, a na nim oraz u podnóża są ustawione figury Bogów. Postacie są wielkie i robią wrażenie. Te figury to: Hanuman, Kryszna, Budda, Jezus, Zaratustra.

Puttaparthi magia świąt

Puttaparthi magia świąt

Sala medytacyjna

To nowo wybudowana salka z pięknym różowym kamieniem. Siedziałam trochę w tej energii i medytowałam, reszta towarzystwa też zapadła się w ciszy.

Puttaparthi magia świąt Puttaparthi magia świąt

A to nie wszystko. W kolejne części opowiemy Wam, co warto tu jeszcze zobaczyć.

 

 

Może polubisz, dodasz komentarz lub udostępnisz innym? Z góry dziękujemy!
Pin Share

Post Author: Danuta

emerytka (czego każdemu życzy), podróżniczka, wielbicielka Indii i medytacji, a także sushi. Do pisania skłoniła ją sytuacja życiowa: choroba przykuła ją do łóżka (jest chora na raka i była sparaliżowana od pasa w dół). Od jakiegoś czasu ponownie chodzi i stara się na nowo zorganizować sobie życie. A ponieważ ma dużo czasu wolnego postanowiła pisać. Mama Izabeli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *